Kościół wybudowano na początku dwudziestego wieku przez gminę luterańską. I wtedy też zainstalowano instrument w kościele.
Po wojnie ludność niemiecka wraz z pastorem opuściła miasto i kościół przejęli kapucyni. Do 2022 roku organy były tylko naprawiane doraźnie. Pierwszy poważny remont dotyczył płuc instrumentu, czyli miechów. W ubiegłym roku zmodernizowano kontuar organowy. Teraz przyszła kolej na elementy drewniane organów niszczone przez korniki. Najbardziej zniszczona jest wiatrownica.
- Taki element dość duży, drewniany. Nawiercony wieloma otworami. W które są wpuszczone albo piszczałki, albo elementy które przewodzą powietrze z miechów do poszczególnych piszczałek - mówi brat Roman Łukaszewski, proboszcz parafii p.w. św. Antoniego w Wałczu.
Zmodernizowanie tej części instrumentu oszacowano na koszt 150 tysięcy złotych. Już w ubiegłym roku proboszcz parafii zwrócił się o pomoc o wsparcie finansowe do Urzędu Miasta.
- Nie było możliwości technicznych przekazania tych środków w związku z tym, że uchwała o dotowaniu instytucji kultury, sakralnych i tych objętych ochroną konserwatorską ograniczała możliwości czasowe do dotowania w trakcie roku. Zmieniliśmy uchwałę, wprowadziliśmy pieniądze do tegorocznego budżetu - tłumaczy Maciej Żebrowski, burmistrz Wałcza.
Naprawa instrumentu nie oznacza jednak, że nie będzie muzyki podczas mszy. Organy na ten czas zastąpi fisharmonia. Modernizacją instrumentu zajmie się organmistrz z Poznania. Jan Drozdowicz zapewnia, że prace zakończą się do końca roku.