W Pile plakaty wyborcze komitetów zaczęły znikać. Znikają też i te, które powinny pozostać. Banery Beaty Dudzińskiej z Koalicji Obywatelskiej zostały wycięte z ram.
– Zawsze jestem za dialogiem. Spierajmy się merytorycznie, bo to powinno przekonać mieszkańców. Efekty takiej frustracji w postaci wandalizmu, to jest strata energii albo brak argumentów – mówi Beata Dudzińska, kandydatka na prezydenta Piły.
Argumentów na takie zachowanie nie ma też kontrkandydat Beaty Dudzińskiej. Banery Marcina Porzucka z Prawa i Sprawiedliwości spotkał ten sam los.
– Wydaje się, że to musiały być jakieś osoby zdesperowane, które nie są w stanie pogodzić się, że w Polsce mamy demokrację, że każdy ma prawo przedstawiać swoją kandydaturę. Niezależnie, czy to dotyczy naszych materiałów, czy materiałów naszych konkurentów, zdecydowanie potępiam tego typu działanie – podkreśla Marcin Porzucek, kandydat na prezydenta Piły.
W Czarnkowie, gdzie także będzie druga tura na burmistrza, brudna kampania przeniosła się do sieci. Katarzyna Baryczkowska wprost mówi o hejcie...
– Cały czas, powiem brzydko, wylewało się na mnie szambo nie do zniesienia, bo cierpiała moja rodzina. I tu nie chodzi o nieprzychylne komentarze, które były krytyką – tłumaczy Katarzyna Baryczkowska, kandydatka na burmistrza Czarnkowa.
Tymczasem w Łobżenicy kampanię zdominowały... plotki. Kontrkandydat obecnego burmistrza jest notorycznie pomawiany. Chodzi m.in. o nieprawdziwe informacje dotyczące rzekomego zdefraudowania przez niego pieniędzy, gdy pracował w jednym z banków.
– Zamiast prowadzić merytoryczną kampanię, skupiam się na dementowaniu plotek i podłych oszczerstw, które nasiliły się podczas drugiej kampanii. Ja nikogo palcem nie wskazuję, ale pewne kropki można połączyć – mówi Robert Biskupiak, kandydat na burmistrza Łobżenicy.
A policja przypomina, że niszczenie plakatów wyborczych podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 5000 zł. Jeżeli wartość baneru przekracza 800 zł, sprawca może trafić do aresztu na okres od 3 miesięcy do 5 lat.