Wśród pracodawców zawrzało. Są w szoku i ostrzegają, że firmy nie wytrzymają takiej podwyżki płac. Skąd pomysł na tak wysoką podwyżkę?
Skokowa podwyżka najniższej krajowej
Otóż do listopada 2024 roku Polska powinna wdrożyć unijną dyrektywę dotyczącą płacy minimalnej. Rekomenduje ona krajom UE, żeby wynosiła ok. 50 proc. średniej płacy lub 60 proc. tzw. mediany płacy. W Polsce najniższa krajowa wynosi teraz 4242 zł brutto. W lipcu wzrośnie do 4300 zł brutto. Przeciętne wynagrodzenie miesięczne w pierwszym kwartale 2024 r. wyniosło 8147 zł brutto (dane GUS).
Gdyby płaca minimalna miała wynieść – jak to zapowiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra pracy i polityki społecznej – 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, to...
„oznaczałoby to wzrost płacy minimalnej od 2025 r. o ok. 850 zł (19,7 proc.), do poziomu 5150 zł miesięcznie” – podsumował w serwisie X Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Na razie według starych zasad
W końcu głos zabrało ministerstwo. Wyjaśniło, że nowe przepisy – jak podało Money.pl – ma wskazywać wartość, do której należy dążyć i do której będzie porównywane minimalne wynagrodzenie. Resort chciałby, żeby „orientacyjna wartość referencyjna była określona jako 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia”. Nie oznacza to jednak – doprecyzowując – że najniższa krajowa musi być jej równa.
Ministerstwo podkreśliło również, że minimalne wynagrodzenie i stawka godzinowa na 2025 r. będą ustalane według dotychczasowych zasad. Pracodawcy chcą, żeby płaca minimalna w 2025 roku pozostała bez zmian i wynosiła 4,3 tys. zł (po podwyżce z 1 lipca 2024 roku). Związki zawodowe proponują podwyżkę do 4650 zł. Rozmowy trwają.
fot. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk/FB
Komentarze
Zobacz także