Rodzin zastępczych jak na lekarstwo

04.06.2024   Autor: Agnieszka Kledzik
1755---158
Niemal 300 dzieci z powiatu pilskiego przebywa w rodzinach zastępczych. Najczęściej w okolicy Piły. Ale gdy brakuje miejsc, zdarza się, że dzieci wymagające natychmiastowej opieki trafiają na Lubelszczyznę, czy Podkarpacie.

Rodzin zastępczych jest wciąż za mało. I to jest problem ogólnopolski. Zawodowa rodzina zastępcza, jak ta w Starej Łubiance powinna mieć troje dzieci pod opieką. A dziś w tym domu przebywa trzynaścioro.

– Za każdym razem jest to jakieś nowe wyzwanie, ale nie wyobrażam sobie życia bez nich – mówi Beata Nowak, która prowadzi zawodową rodzinę zastępczą.

Troje z interwencji. Nie powinni tu trafić, ale w pogotowiu rodzinnym też zabrakło miejsca. Mają szybko wrócić do swojej mamy. A reszta? Irena jest tu już 10 lat. Uczy się i wychowuje swoją półroczną córkę.

– Dostałam duże wsparcie i pomoc, jeśli chodzi o ciocię i wujka, i naprawdę jestem szczęśliwa – mówi Irena Perska.

Tak jak i Monika, dla której rodzina zastępcza stała się jedyną rodziną, którą ma. I jest tu szczęśliwa, choć ma już swoje obowiązki.

– Najpierw łóżko pościelimy, ubierzemy się, potem zmywarka i potem ubieramy dzieci małe do przedszkola – wymienia Monika.



Te dzieci powinny jak najszybciej trafić z powrotem do swoich biologicznych rodzin. Rodziny zastępcze to często babcie, dziadkowie, ciocie czy wujkowie, gdzie proces “gojenia” całej rodziny ma szanse przebiegać szybciej i skuteczniej.
– Staramy się tak tworzyć plan pomocy dziecku, żeby włączyć w to rodziców biologicznych, pomóc im przezwyciężyć sytuację, powody, z których dzieci trafiły do pieczy zastępczej, żeby jak najszybciej dziecko mogło wrócić do rodziny biologicznej – podkreśla Sylwia Niedźwiedzka, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pile.

A jeśli się to nie uda, to do rodzin adopcyjnych, gdzie znajdą wsparcie i miłość do końca swego życia. Zawodowe rodziny zastępcze otrzymują pensję oraz pieniądze na potrzeby dziecka.

– Rozmawiamy z innymi rodzinami, namawiamy ludzi, żeby otwarli swoje serca, drzwi i żeby chociaż jedno, dwoje dzieci, żeby trafiły tam, gdzie można im pokazać normalne życie, normalny dom, żeby mogły zobaczyć, jak się żyje, a jest dzieci naprawdę bardzo dużo – mówi Beata Nowak.

Trafiają pod pieczę zastępczą najczęściej z rodzin przemocowych, dotkniętych chorobą alkoholową. Z roku na rok jest coraz więcej potrzebujących, a coraz mniej chętnych do udzielenia tej pomocy. A ci, którzy ostatecznie się decydują...

– Chcą pomóc dzieciom, zapewnić im lepszy dom, opiekę, bezpieczeństwo, no też jedzenie, bo w tych domach często nie mają warunków odpowiednich – tłumaczy Monika Kryza, koordynator rodzinnej pieczy zastępczej.

Dlatego zastępczy rodzice muszą zadbać o wszystko, w tym i nierzadko o specjalistyczne leczenie. To praca 24 godziny na dobę. Ale dodatkową zapłatą jest szczery uśmiech i wdzięczność dzieci.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group