Ustawa dezubekizacyjna została przyjęta w 2016 roku. W życie weszła w październiku 2017 r. Państwo obniżyło wtedy emerytury i renty prawie 40 tys. funkcjonariuszy służb PRL. Niekiedy drastycznie, bo po tej zmianie nie mogły być one wyższe od średniego wypłacanego przez ZUS – obecnie jest to 3271,84 zł brutto.
Dezubekizacji domagały się tzw. ugrupowania antykomunistyczne. Miało się to sprowadzać do pozbawienia przywilejów emerytalnych byłych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL. Każdy, kto przed 1990 r. pracował w organach bezpieczeństwa, miał być pozbawiony przyznanych już emerytur. Również osoby uprawnione z tytułu rent inwalidzkich i rodzinnych.
Autorzy tej ustawy nie wzięli pod uwagę ani zasług, ani okresu pełnienia służby w wolnej Polsce, ani efektów weryfikacji, przez którą byli pracownicy tych organów musieli przejść po 1989 r. Ustawa od początku budziła sprzeciw. Poszkodowani nią od razu zapowiadali, że po sprawiedliwość pójdą do sądów.
– Przegrywamy ponad 90 proc. spraw, w części z nich nie składamy apelacji lub się z niej wycofujemy po analizie akt sprawy – powiedział Rzeczpospolitej Wiesław Szopiński, wiceminister spraw wewnętrznych.
Pieniądze, które sądy przyznają ofiarom ustawy, powinny być znacznie wyższe. Bo w zwracanych kwotach nie ma odsetek za stracone lata. Wynika to z tego, że sądy tylko uchylają decyzje MSWiA z 2017 r. O odsetki byli funkcjonariusze służb bezpieczeństwa muszą powalczyć w osobnych procesach. Wielu z nich nie chce już tego robić.