E-doręczenia to nic innego, jak odpowiednik tradycyjnego, pocztowego listu poleconego. Od października obowiązkowo będą musiały korzystać z niego podmioty publiczne, to jest większość urzędów. Obywatele nie muszą, za to mogą.
Nad projektem e-doręczeń pracę rozpoczął kilka lat temu jeszcze poprzedni rząd. Jak mówili wtedy jego przedstawiciele, chodzi o ograniczenie papierologii w administracji.
- W dużym uproszczeniu: chcemy, żeby cała korespondencja wychodząca z urzędów, wychodziła z tych urzędów w postaci elektronicznej. I jeżeli obywatel będzie miał założony swój adres w bazie adresów elektronicznych, otrzyma korespondencję w formie elektronicznej - mówił wówczas Marek Zagórski, były minister cyfryzacji.