Sędzia Beata Ksiądz wytłumaczyła, że zmieniła się pozwana strona. Komendantka, której były policjant zarzuca nękanie przeszła na emeryturę, więc teraz sprawa toczy się przeciwko Szkole Policji, a nie konkretnemu komendantowi. Ryszard Rudnicki domaga się 40 tys. zł zadośćuczynienia. Mężczyzna nie otrzymywał nagród, nie był awansowany, nie pozwolono mu jechać na pokojową misję do Kosowa. A wszystko to jak twierdzi, dlatego, że donosił swoim przełożonym o nieprawidłowościach w szkole - zeznawała jego żona - Beata Rudnicka.
Komendantka szkoły przed sądem. Policjant oskarża ją o mobbing
W środę zeznawali pierwsi świadkowie powołani przez policjanta. Jednym z nich był szef związku zawodowego, który potwierdzał słowa poszkodowanego. Podobnie kolejni świadkowie, byli wykładowcy Szkoły Policji.
- Wielu pracowników, wielu funkcjonariuszy było mobbingowanych przez byłą panią komendant. Mamy na to dowody, ludzie byli zastraszani, upolitycznionych było wiele spraw - zapewnia st. asp. Piotr Sójka, były instruktor strzelectwa.
On sam został zwolniony, bo publicznie negatywnie wypowiedział się o rządach Prawa i Sprawiedliwości.
- Żałuję, naprawdę żałuje dzisiaj, że kiedy był czas nic nie zrobiłam, bo tyle osób nie zostałoby skrzywdzonych - przyznaje asp. Magdalena Borowiak, była wykładowczyni w Szkole Policji.
Kolejne przesłuchania w procesie wykładowcy Szkoły Policji w Pile
Byli policjanci twierdzą, że za czasów byłej komendant nastąpiła fala odejść wartościowych pracowników ze Szkoły Policji.
- Odeszłam ze służby, warunki finansowe zdrowotne i poczucie samotności w tej walce spowodowały, że ja się nie postawiłam, bo wiem, że też mogłabym tu dzisiaj być, jako osoba stojąca przeciwko pani komendant. Przykre jest to, że odpowie ogół, odpowie Skarb Państwa, odpowie szkoła, a nie indywidualnie pani komendant - dodaje była policjantka.
W tej sprawie będzie przesłuchanych niemal 40 osób. Sąd do końca roku wyznaczył wokandy.