Bezdomni, z problemami alkoholowymi, poturbowani przez życie... 35 takich osób swoją przystań znalazło w Fundacji Na Pomoc w Pile. Tu odzyskują godność, pracują, tworzą sztukę. Ich prace można oglądać od czwartku do wtorku w siedzibie fundacji na al. Poznańskiej 91. Wystawa będzie czynna od 9.00 do 16.00.
- Były partner wyrzucił mnie z domu - mówi Izabela, podopieczna Fundacji Na Pomoc.
I tak z dnia na dzień znalazła się na ulicy.
- Pół roku byłam w MONAR-ze w Pile, ale znalazłam też pracę w Carrefourze, trochę tam pracowałam i później mieszkanie znalazłam i przez przypadek trafiłam do pana Roberta - informuje Izabela, podopieczna Fundacji Na Pomoc.
Tak jak wszyscy w tym miejscu. Niektórzy uciekają, nie wytrzymują bez picia, ale są i tacy, którzy tu znaleźli sens życia...
- Bardzo dużo. Nowe życie. Dużo zmian, w moim życiu. Poznałam obecnego już męża w tej chwili i jestem zadowolona, że tutaj jestem - dodaje Izabela, podopieczna Fundacji Na Pomoc.
Początki nie są łatwe, bo trudno wyjść z bezdomności. Szczególnie gdy idzie ona w parze z uzależnieniem.
- Trzeba mieć motywację i trzeba chcieć. Nie jest łatwe wyjść z czegoś co nie jest przyjemne - mówi Zdzisław Welter, podopieczny Fundacji Na Pomoc.
A wpaść w kłopoty można bardzo szybko. Dla wielu z nich to był moment...
- Żyje się z dnia na dzień. Dopiero jak się wali człowiek sobie zdaje sprawę, że traci wszystko - dodaje Zdzisław Welter, podopieczny Fundacji Na Pomoc.
I wtedy ląduje się na ulicy, czy w altanie śmietnikowej. Bo i takie przypadki tu były.
- To są osoby takie, które widzimy na przystankach, nieładnie pachnące, brudne, pijane czy w krzakach, czy na klatkach schodowych - informuje Robert Bandurski, założyciel Fundacji Na Pomoc.
Robert Bandurski ich wyciąga ze szponów beznadziei. Nie wszystkich, bo nie każdy jest zmotywowany do zmiany, ale próbuje, jak może. Każdego traktuje indywidualnie...
- Nie wystarczy dać mu piątkę na przystanku czy pod Lidlem, do takiego człowieka trzeba podejść z miłością, przytulić go i się zaopiekować konkretną osobą - mówi Robert Bandurski, założyciel Fundacji Na Pomoc.
I trafiają tu. Do azylu. Dostają posiłki i pracę. Zanim się usamodzielnią mieszkają w ogrzewalni, którą w Pile założyli bracia Robert i Waldemar Bandurscy.
- Na takim tym jesteśmy, na ogrzewalni jesteśmy - mówi Marek, podopieczny Fundacji Na Pomoc.
A w ciągu dnia przychodzą tu i tworzą rękodzieło, a nawet działa sztuki. U wielu z nich ujawniają się talenty, których nawet u siebie nie podejrzewali.
- Spotkałem takiego człowieka, który jest niesamowicie spokojny na te problemy, które ma. Prowadzi fundację na pomoc i firmę kominiarską i jest tu z nami i dopilnowuje, żeby to wyglądało, jak to właśnie wygląda - wyjaśnia Łukasz Lisowski-Liput, podopieczny Fundacji Na Pomoc.
Zamierzają sprzedawać te dzieła. Liczą na to, że pieniądze w ten sposób zarobione będą dalej służyć kolejnym osobom na zakręcie życiowym...
- Czym więcej dajemy, tym dużo więcej do nas wraca - mówi Robert Bandurski, założyciel Fundacji Na Pomoc.