Chociaż minęło ponad 25 lat od czasu, gdy z pilskiego lotniska odleciały ostanie stacjonujące tu odrzutowce Su-22, to sami mieszkańcy nie zamierzają tak łatwo rezygnować z lotniczych aspiracji. Pilanie latali, latają i nie zamierzają przestać.
Tego wojskowego “latania” już nie ma, co wciąż wśród wielu mieszkańców Piły wspominane jest z bólem serca. Za to cywilno-prywatne ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Sposobów na wznoszenie jest więcej niż było za czasów funkcjonowania 6 Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego. Wznosić się bowiem można rekreacyjnie, sportowo czy biznesowo. Najtaniej będzie paralotnią, ale od praktyki i teorii adepci nie uciekną
- Teoria i praktyka, zagadnienia z różnych dziedzin lotnictwa, prawa, no i raz jeszcze oczywiście praktyka. Wszystko zależy od umiejętności przyszłego adepta. Minimum tydzień czasu trzeba poświęcić na praktykę i wykonać minimum 30 lotów - mówi Bogdan Jasiński, instruktor paralotniarstwa.
O licencję najłatwiej w przypadku paralotni albo szybowców. Pionierzy lokalnego lotnictwa szybowcowego zaczynali w 1936 roku, w Rzadkowie. Z lotu ptaka po szkole śladu nie ma, ale piękne widoki i morenowe wzgórza pozostały, co każdy pilot, nie tylko paralotniarz, potwierdzi. Jeśli ktoś ma bardziej praktyczne podejście i w lataniu widzi przede wszystkim wciąż najszybszy środek transportu to i tu problemu nie ma. A gdyby ktoś chciał parkować swój samolot w Pile, to ma taką możliwość. Ze śmigłowcami też się uda.
- Branża lotnicza bardzo mocno się rozwija. Co raz więcej biznesmenów, ludzi zamożnych posiada już swoje śmigłowce - informuje Sławomir Palus, instruktor śmigłowcowy z Investa Aero Service.
I rzeczywiście - warto być biznesmenem – bo za korzystanie z najszybszego środka transportu trzeba sporo zapłacić. Szczególnie gdy potraktujemy to jak taksówkę
- Tak mniej więcej na śmigłowiec, który jest tutaj za nami przyjmuje się ok 3 tysięcy złotych za godzinę lotu - wyjaśnia Sławomir Palus, instruktor śmigłowcowy z Investa Aero Service.
Ale w zamian możemy błyskawicznie dostać się do np. Rzeszowa
- To może nie Rzeszów, a podajmy przykład najdłuższej linii kolejowej: Szczecin - Przemyśl, w przypadku śmigłowca to jest niespełna trzy godziny - mówi Sławomir Palus, instruktor śmigłowcowy z Investa Aero Service.
No cóż, tu arytmetyka jest nieubłagana, na taki przelot musimy zarezerwować kilka, jeśli nie kilkanaście tysięcy złotych. To może paralotnią udałoby się taniej?
- Jako środek transportu to ciężko. Lot na paralotni jest mocno uwarunkowany od warunków pogodowych, ale najdłuższy przelot z Piły, który został wykonany w zeszłym roku przez Łukasza Prokopa wynosił 439 kilometrów, prawie, że pod granicę białoruską - mówi Bogdan Jasiński, instruktor paralotniarstwa.
To nam nie pozostaje nic innego jak życzyć wszystkim pilotom udanych przelotów... w kierunku zachodnim.