Dorota Miśkiewicz rozśpiewywała studentów w parku. Bogdan Hołownia bajkowo opowiadał o tonach poszczególnych klawiszy fortepianu, a trąbki, przynajmniej na chwilę zdominowały sale wykładowe...
- Byłem rok temu i bardzo mi się spodobało. Fajnie jest, tylko jeśli ktoś chce iść spać wcześniej niż o 4 rano, no to się da - mówią uczestnicy.
Bo warsztaty to nie tylko nauka w salach, ale i codzienne jam session. Grane przed publicznością każdego wieczora do świtu.
- Jest to też dla nas niepowtarzalna okazja, żeby się spotkać, bo w trakcie poprzedzającego roku raczej się nie spotykamy, każdy z nas gra w swoich jakiś tam składach, no a warsztaty są taką okazją, żeby się tutaj spotkać - zapewnia Janusz Szrom, wokalista jazzowy i dyrektor artystyczny warsztatów.
- Mężczyźni nie mogą przyjechać, a wokaliści to są dziewczyny jakie przyjeżdżają, a chłopaków bardzo mało przyjeżdża - tłumaczy Natalia Dulysh, wokalistka z Ukrainy mieszkająca w Chodzieży.
Przyjeżdżają za to ludzie w rożnym wieku, bo muzyka łączy pokolenia. Chodzieskie warsztaty jazzowe pozwalają młodzieży muzycznej nie tylko szlifować talent. Ale przygotowują też kadrę pedagogiczną. Wielu doświadczonych profesorów zaczynało właśnie tu. Jerzy Główczewski przyjeżdża do Chodzieży od 50 lat, najpierw jako warsztatowicz, a teraz jako kadrowicz. MONOGRAFIĘ WARSZTATÓW JAZZOWYCH ZNAJDZIECIE TU.
- Do Chodzieży przyjeżdżam jak do domu, w tym roku miałem takie wrażenie, że mnóstwo znajomych, wielu uczestników, którzy byli już wcześniej, także miałem wrażenie, że ja stąd wcale nie wyjechałem to jest miłe. Lubię tu przyjeżdżać, tym bardziej że tu w ogóle zaczęła się moja przygoda z jazzem - wspomina Jerzy Główczewski, saksofonista i flecista.
Jazzem, który ma tak wiele odmian, że trudno je zliczyć.