Wiesław Nowicki całe swoje życie zawodowe poświęcił motoryzacji. Ponad 30 lat jako kierowca przepracował w Państwowej Komunikacji Samochodowej, czyli potocznie tzw. Pekasie. Później również jako kierowca pracował w prywatnej firmie przewozowej. Ale motoryzacji w życiu było jeszcze za mało, więc z synem postanowił odrestaurować auto starej produkcji.
- Kupiliśmy sobie najpierw syrenkę. Syrenkę Bosto. Syrenka była prawie na ukończeniu, to ją nam spalili. W garażu była, przecięli kłódkę, w biały dzień. Pożar...trudno nie ma syrenki - opowiada Wiesław Nowicki, pasjonat motoryzacji.
Ojciec z synem nie poddali się i podczas wizyty rodzinnej w Barlinku dowiedzieli się, że pewien lekarz ma nienadającą się do jazdy Warszawę. Auto stało 17 lat w ogrodzie. Warszawa została wyprodukowana w lutym 1973 roku, miesiąc przed zejściem z taśmy ostatniego auta tej marki. Zniszczona była dolna część karoserii, wnętrze oraz układ hamulcowy. Odrestaurowanie pojazdu trwało 2 lata.
Team Nowickich poszedł za ciosem i niebawem trafił na trop, tym razem już w Wałczu, Nysy wyprodukowanej w 1986 roku.
- To był samochód, zresztą nawet drzwi na to wskazują...to był pojazd ogrodniczy. Dla ogrodników. Dlatego żeby skrzynki, czy coś wrzucać tyłem, z boku. Łatwiejszy załadunek, rozładunek - tłumaczy Wiesław Nowicki.
W przypadku Nysy naprawy wymagało również nadwozie, które naprawili ojciec z synem. Brakujące części kupili w sklepach internetowych. Teraz oba auta pasjonat eksponuje podczas zlotów i parad klasycznych samochodów. Zarówno Warszawa jak i Nysa nie zawodzą i zawsze ruszają bez problemu.