W styczniu na feralnym przejeździe kolejowym Budzyń-Nowe Budy, pociąg zderzył się z ciężarówką. Wtedy zginęły dwie osoby – maszynista i rewident. Kilka dni temu doszło do kolejnego wypadku, tym razem z udziałem busa. W tym przypadku nikomu nic się nie stało.
- Wiele razy przejeżdżam codziennie tym przejazdem. Czuję strach, bo jest tutaj słaba widoczność, czy się jedzie w stronę Budzynia, czy w stronę domu – prawa strona zawsze jest zasłonięta, pociąg znajduje się w martwym punkcie.
- Uważamy, że powinna być tutaj chociażby sygnalizacja świetlna, która będzie wskazywała na to, że ten pociąg nadjeżdża. Będziemy się wtedy czuli bezpieczniej - mówią mieszkańcy.
- Przejazd jest właściwie oznakowany (znaki „Stop” i krzyże św. Andrzeja) oraz spełnia warunki widoczności, co zostało potwierdzone m.in. przez kontrolę Urzędu Transportu Kolejowego w dniach 11-25 stycznia. Przestrzeganie przepisów zapewnia możliwość sprawnego i bezpiecznego pokonania przejazdu. Winę za zdarzenie na przejeździe w dniu 10 sierpnia ponosi kierujący pojazdem. Niemniej rozważamy możliwość wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń na przejeździe, m.in. w postaci sygnalizacji świetlnej - mówi Bartosz Pietrzykowski z Biura Prasowego PKP.
Jednak czy te rozważania zamienią się w coś konkretnego – na razie nie wiadomo. Za to wiadomo, że tej sprawy nie zostawią mieszkańcy, którzy planują złożyć petycję do PKP, w sprawie poprawy bezpieczeństwa na tym przejeździe.
