Krajobraz jak po wojnie. Relacja pilskich wolontariuszy z powodzi

25.09.2024   Autor: Agnieszka Kledzik
2140---1061
To było tragiczne - mówią wolontariusze z Piły, którzy wrócili z terenów popowodziowych. Niemal natychmiast kilka osób z facebookowej grupy Pilanie powodzianom - pojechało z pomocą. Dziś opisują to co tam zastali.  
 
- Siedzi mi to w głowie cały czas, myślę o tym jak zasypiam, myślę o tym jak wstaję - przyznaje Teresa Parfieńczyk, wolontariuszka z facebookowej grupy Pilanie powodzianom. 
 
Teresa Parfieńczyk jest kłodczanką. W Pile mieszka od niedawna. Miała jechać do Kłodzka odwiedzić siostry. Wyruszyła kilka dni później razem z przyjacielem i wypożyczonym busem pełnym darów. Na miejscu byli jednymi z pierwszych. Docierali do wiosek, w których jeszcze nikogo z pomocą nie było...  
 
- To co usłyszeliśmy było zatrważające, bo opowiadali nam całą historię, jak ta woda docierała, w jakim tempie, ludzie opowiadali, że schowali się na strychu, praktycznie w takiej arce Noego, bo brali na strych i zwierzęta i całą rodzinę - dodaje Teresa Parfieńczyk. 
 
I czekali, bo już wtedy helikoptery nie były w stanie podjąć wszystkich pozostałych w domach. Gdy woda opadła, odsłoniła skalę zniszczeń.  

Pilanie powodzianom. Ogromna pomoc trafi do Kotliny Kłodzkiej
 
- Krajobraz w Lądku Zdroju bardzo mocno przypominał ten krajobraz czasami pokazywany na archiwalnych zdjęciach po wojnie. Dosłownie tak było. Wszystko wybite z tych szyb, domy rozwalone, często domu w ogóle nie było, tak był zgładzony z ziemią albo sama ściana stała, więc straszne były te widoki, straszne - mówi Marcin Lubkiewicz, wolontariusz z facebookowej grupy Pilanie powodzianom. 
 
Żadne zdjęcia i filmy nie są w stanie oddać skali tragedii.  

- W telewizji tego nie widać, nie czuje się zapachu, tam czuć ten zapach, widać kurz, który się unosi i kurz zostaje też na samochodzie, na ubraniach, na wszystkim - opowiada Marcin Lubkiewicz. 
 
I sprzeczne postawy. Po dary przychodzili zarówno ci, którzy wymagali pomocy i ci którzy jej nie potrzebowali. Najtrudniejsze były jednak rozmowy z tymi, którzy stracili wszystko.
 
- Oni mówili, że w tym miejscu nie chcą być dalej, już nie chcą tam mieszkać, że im się świat w zasadzie zawalił, i to było najgorsze, zupełnie zniechęcone te osoby były i ciężko się na to patrzyło - przyznaje wolontariusz. 
 
Na miejscu w Kłodzku jest jeszcze Mateusz Matuszak z Piły. Pojechał tam z potrzeby serca. Powodzianom ofiarował swoje ręce. Najpierw sprzątał, teraz skuwa tynk z przemoczonych ścian...  
 
Teraz wolontariuszy jest tam dużo. Pracują też strażacy, wojsko i policja. Także z naszych komend i batalionu.  
 
- Było dużo straży i wojska to jest nie do opisania naprawdę, chodzili od domu do domu i pomagali w takich najcięższych pracach - wspomina wolontariuszka. 
 
Powodzianie pytali naszych wolontariuszy skąd są. Gdy dowiadywali się, że z Piły to nie mogli uwierzyć, że z tak daleka...  
 
- Kazali wszystkim pilanom bardzo serdecznie podziękować za okazaną pomoc - wzrusza się Teresa Parfieńczyk.
 
Ta pomoc jednak trwa nadal. Już nie dary rzeczowe, a pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu są potrzebne. Zbiórkę prowadzi stowarzyszenia Agama. Szczegóły na facebookowej grupie Pilanie powodzianom.  

Stowarzyszenia Agama
69 1600 1462 1805 8924 5000 0001 
z dopiskiem: darowizna na powodzia

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group