- Siedzi mi to w głowie cały czas, myślę o tym jak zasypiam, myślę o tym jak wstaję - przyznaje Teresa Parfieńczyk, wolontariuszka z facebookowej grupy Pilanie powodzianom.
Teresa Parfieńczyk jest kłodczanką. W Pile mieszka od niedawna. Miała jechać do Kłodzka odwiedzić siostry. Wyruszyła kilka dni później razem z przyjacielem i wypożyczonym busem pełnym darów. Na miejscu byli jednymi z pierwszych. Docierali do wiosek, w których jeszcze nikogo z pomocą nie było...
- To co usłyszeliśmy było zatrważające, bo opowiadali nam całą historię, jak ta woda docierała, w jakim tempie, ludzie opowiadali, że schowali się na strychu, praktycznie w takiej arce Noego, bo brali na strych i zwierzęta i całą rodzinę - dodaje Teresa Parfieńczyk.
I czekali, bo już wtedy helikoptery nie były w stanie podjąć wszystkich pozostałych w domach. Gdy woda opadła, odsłoniła skalę zniszczeń.
Pilanie powodzianom. Ogromna pomoc trafi do Kotliny Kłodzkiej
- Krajobraz w Lądku Zdroju bardzo mocno przypominał ten krajobraz czasami pokazywany na archiwalnych zdjęciach po wojnie. Dosłownie tak było. Wszystko wybite z tych szyb, domy rozwalone, często domu w ogóle nie było, tak był zgładzony z ziemią albo sama ściana stała, więc straszne były te widoki, straszne - mówi Marcin Lubkiewicz, wolontariusz z facebookowej grupy Pilanie powodzianom.
Żadne zdjęcia i filmy nie są w stanie oddać skali tragedii.
- W telewizji tego nie widać, nie czuje się zapachu, tam czuć ten zapach, widać kurz, który się unosi i kurz zostaje też na samochodzie, na ubraniach, na wszystkim - opowiada Marcin Lubkiewicz.
I sprzeczne postawy. Po dary przychodzili zarówno ci, którzy wymagali pomocy i ci którzy jej nie potrzebowali. Najtrudniejsze były jednak rozmowy z tymi, którzy stracili wszystko.
- Oni mówili, że w tym miejscu nie chcą być dalej, już nie chcą tam mieszkać, że im się świat w zasadzie zawalił, i to było najgorsze, zupełnie zniechęcone te osoby były i ciężko się na to patrzyło - przyznaje wolontariusz.
Na miejscu w Kłodzku jest jeszcze Mateusz Matuszak z Piły. Pojechał tam z potrzeby serca. Powodzianom ofiarował swoje ręce. Najpierw sprzątał, teraz skuwa tynk z przemoczonych ścian...
- Było dużo straży i wojska to jest nie do opisania naprawdę, chodzili od domu do domu i pomagali w takich najcięższych pracach - wspomina wolontariuszka.
Powodzianie pytali naszych wolontariuszy skąd są. Gdy dowiadywali się, że z Piły to nie mogli uwierzyć, że z tak daleka...
- Kazali wszystkim pilanom bardzo serdecznie podziękować za okazaną pomoc - wzrusza się Teresa Parfieńczyk.
Ta pomoc jednak trwa nadal. Już nie dary rzeczowe, a pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu są potrzebne. Zbiórkę prowadzi stowarzyszenia Agama. Szczegóły na facebookowej grupie Pilanie powodzianom.
Stowarzyszenia Agama
69 1600 1462 1805 8924 5000 0001
z dopiskiem: darowizna na powodzia