Byli wystawcy-pracodawcy, instytucje i urzędy wspierające szkolenia zawodowe czy pomagające w założeniu firmy, zabrakło zainteresowanych, czyli poszukujących pracy.
- Niech obecna sytuacja na rynku nie uśpi naszej czujności. W gospodarce jest tak, że rozwój ma charakter sinusoidalny, mniej lub bardziej. To oznacza, że po okresach lepszych następują gorsze - twierdzi Rafał Zdzierela, starosta pilski.
Ale teraz mamy te lepsze, przynajmniej, jeśli chodzi o poziom bezrobocia w północnej Wielkopolsce. W samej Pile bezrobocie wynosi poniżej 3,5 %, to mało, choć trzeba pamiętać, że do ideału daleko.
- Maleje ilość ofert pracy, więc to nie jest tak, że powinniśmy przejść do porządku dziennego i zająć się inny projektami. Tutaj obserwujemy te zmiany i gdyby założyć, że targi są niepotrzebne i dzisiaj nie byłoby z tego spotkania, to tkwilibyśmy w przekonaniu, że wszystko jest okej i możemy zając się swoimi obszarami, a tymczasem w rozmowie z przedsiębiorcami oni wyrażają pewne obawy - mówi Beata Dudzińska, prezydent Piły.
A te obawy dotyczą globalnych problemów, które przekładają się na lokalne środowiska. Tu do najważniejszych zagrożeń należy zaliczyć zapaść demograficzną. Symulacje wskazują, że do 2060 roku w Polsce będzie żyło 30 mln osób. Od 2017 roku więcej osób opuszcza rynek pracy niż na niego wkracza, a niekorzystny trend wygląda na stały.
Przed targami naturalnie powstaje nowe zadanie – co zrobić, aby ludzie w poszukiwaniu pracy decydowali się wybrać nasz subregion.