Dzisiejszego ranka policjanci skontrolowali trzeźwość 1800 kierowców na terenie powiatu pilskiego. Czterech jechało na "podwójnym gazie". Powraca również temat zmiany przepisów dotyczących karania pijanych kierowców, którzy spowodowali śmiertelny wypadek.
Funkcjonariusze kontrolowali kierowców w godz. od 5.00 do 8.00 rano. Łącznie w akcji pod nazwą "trzeźwy poranek" brało udział 9 patroli z Piły oraz Wyrzyska i podległych posterunków.
- Policjanci byli obecni na najbardziej uczęszczanych trasach, a także drogach wjazdowych do naszego miasta. Podczas trzech godzin akcji policjanci sprawdzili trzeźwość u ponad 1800 kierowców. Kontroli poddawani byli nie tylko kierowcy pojazdów osobowych, ale również pojazdów ciężarowych, autobusów czy nawet rowerzyści. W czterech przypadkach funkcjonariusze zatrzymali prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. Najbardziej nieodpowiedzialnym okazał się kierujący pojazdem ciężarowym marki Volvo z naczepą, który w swoim organizmie miał blisko pół promila alkohol - relacjonuje rzecznik prasowy pilskiej policji sierż. szt. Wojciech Zeszot.
Nietrzeźwym kierowcom policjanci zabrali prawo jazdy. To jednak nie wszystko. W przypadku jazdy pod wpływem alkoholu sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat, a także grzywnę wynoszącą nawet 30 tysięcy złotych.
Tymczasem politycy zajęli się zmianami w prawie dotyczące pijanych kierowców. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak przedstawił w Sejmie szczegóły zmian, jakie chce wprowadzić rząd, by poprawić bezpieczeństwo na drodze. Jego wystąpienie było częścią debaty na temat stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Klimczak zapowiedział m.in. że rząd planuje wprowadzić przepis, "zgodnie z którym kierowca, który będzie prowadził pojazd mimo zatrzymanych uprawnień, straci prawo jazdy na stałe". - W mojej ocenie kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu lub narkotyków, a także kierowanie pojazdem pomimo cofniętego prawa jazdy lub orzeczonego zakazu kierowania pojazdem przez sąd powinno być karane karą bezwzględnego więzienia (...). Pracujemy
także nad wprowadzeniem do naszego porządku prawnego nowego rodzaju przestępstwa, jest to zabójstwo drogowe. Prowadzę uzgodnienia przede wszystkim z Ministerstwem Sprawiedliwości i ekspertami, żeby skutecznie wprowadzić rodzaj przepisu, który funkcjonuje w innych krajach UE - mówił minister.
Chodzi o to, że kierowca, który prowadząc samochód pod wpływem alkoholu lub narkotyków zabije innego uczestnika ruchu drogowego, będzie traktowany jako zabójca.
Ministerstwo Infrastruktury pracuje również nad rozwiązaniami, które mają spowodować utratę prawa jazdy za jazdę więcej niż 50km/h ponad prędkość dozwoloną poza obszarem zabudowanym. Jednak z wyjątkiem autostrad i dróg ekspresowych. Obecne przepisy przewidują taką sankcję, ale tylko za jazdę w terenie zabudowanym.
Te zmiany choć zaostrzające prawo, nierzadko spotykają się z krytyką ekspertów. Wśród nich jest Łukasz Zboralski z portalu BRD. - To miało być poważnym ciosem wobec tych, którzy zabijają nas na drogach. Jeśli to ma się sprowadzać tylko do uznawania za zabójców drogowych tych, którzy powodują wypadki śmiertelne po pijanemu czy pod wpływem narkotyków, to jest to pozorowanie zmian, ponieważ akurat te osoby mają już dzisiaj podwyższoną poprzeczkę kar. One nie odpowiadają do ośmiu lat więzienia tylko do dwudziestu - wyjaśnił w rozmowie w Radiu TOK FM. Przywołał przypadek tragiczny wypadek, do którego doszło na autostradzie A1 w miejscowości Sierosław. Zginęła wtedy trzyosobowa rodzina. Wszyscy spłonęli w samochodzie. Wypadek spowodował Sebastian M. jadąc 300 km/h. Po czym uciekł do Dubaju. Dzisiaj w Polsce grozi mu tylko do 8 lat więzienia. Jego nowe przepisy by nie objęły.
Przywołując ten sam przypadek Sebastiana M. Łukasz Zboralski skrytykował pomysł aby zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym nie dotyczyło dróg ekspresowych i autostrad. - Więc tacy jak Sebastian M. mogą jechać po autostradzie 300 km/h i jedyne, co im nadal będzie grozić, to mandat, punkty karne i ewentualne zatrzymanie prawa jazdy - podkreślił.
fot. KPP Piła