Kilkadziesiąt osób rocznie umiera w Polsce w wyniku zatrucia czadem. To jedno z głównych zagrożeń związanych z sezonem grzewczym o czym rozmawiano w pilskiej komendzie Państwowej Straży Pożarnej.
Niestety każdego roku kilka osób jest poszkodowanych w wyniku zatrucia tlenkiem węgla...
To dane z powiatu pilskiego. Na szczęście od kilku lat nie było u nas przypadków śmiertelnych. Statystyki ogólnopolskie takie optymistyczne już nie są. W Polsce tylko w ubiegłym roku w wyniku zatrucia, tlenkiem węgla, potocznie nazywanym czadem, życie straciły 22 osoby. Ponad 530 trafiło do szpitala. Do interwencji związanych z ulatnianiem się tego śmiercionośnego gazu straż wyjeżdżała ponad tysiąc razy. O tlenku węgla mówi się często cichy zabójca...
- Przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy w stanie wyczuć go naszymi zmysłami, ani wyczuć, ani zauważyć jego obecności, a on w połączeniu z naszą krwią powoduje bardzo szybko, że człowiek dusi się i umiera - mówi mł. bryg. Paweł Kamiński, komendant PSP w Pile.
Czad choć bezwonny daje sygnały o swojej obecności...
Jeśli odczuwamy zawroty głowy, bierze nas na wymioty, czujemy się skołowani...
W takiej sytuacji natychmiast trzeba otworzyć okno i wyjść z mieszkania. Najskuteczniejszą formą ochrony przed czadem jest montaż czujnika tlenku węgla. To niewielkie urządzenie kosztuje kilkadziesiąt złotych, a może uratować życie. Przyczyną zatruć najczęściej jest nieprawidłowe używanie urządzeń grzewczych, takich jak piece na drewno lub węgiel, kominki czy kuchenki gazowe.
- Często ludzie z chęci oszczędności stwarzają sobie nieświadomie zagrożenie w postaci zatykania kratek wentylacyjnych, braku dopływu powietrza do celów spalania i do celów wentylacji - mówi Jarosław Sprintd - wiceprezes pilskiego oddziału Korporacji Kominiarzy Polskich.
Dlatego tak ważne jest, aby w pomieszczeniach był stały dopływ powietrza. Należy również zadbać o regularne przeglądy kominiarskie. Strażacy rozmawiali o tym w swojej siedzibie z zarządcami nieruchomości i mieszkańcami.