Pojechali i wyremontowali jeden pokój powodzianom. Strażacy z OSP Stara Łubianka zapowiadają, że wrócą do Nowego Świętowa pod Głuchołazami, bo tam ludzie wciąż czekają na pomoc.
Pierwszy raz druhowie pojechali do Głuchołazów tuż po przejściu fali powodziowej. Pomagali w czym tylko mogli. Po powrocie założyli zbiórkę pieniędzy, by uzbierać na remont domu konkretnej rodziny.
- Na tej zbiórce uzbieraliśmy 970 zł. Ksiądz proboszcz z naszej parafii dołożył nam kolejne 2 tys. Stowarzyszenie Agama z Piły kolejne 2 tys. na ten cel. Dlatego też mogliśmy pojechać i jednej rodzinie tam pomóc - mówi Andrzej Bajer z OSP Stara Łubianka.
Czteroosobowej rodzinie z Nowego Świętowa w gminie Głuchołazy. To rodzice z dwójką małych dzieci, w tym jedno chore na astmę. Do tej pory mieszkali na jednym pokoju, bo cały dół domu został zalany.
- Na wysokości 1,30 metra mury nadal mają 100 proc. wilgotności, na wysokości około 2 metrów około 60 proc. wilgotności, więc cały dół nie nadaje się do remontu chociaż od czasu powodzi chodzą tam nagrzewnice - wspomina strażak.
Trzech druhów wyremontowało praktycznie jeden pokój, pozostały tylko panele do ułożenia. Położyli też karton-gips na duży korytarz. Pomoc była fachowa, bo jeden ze strażaków jest budowlańcem.
- Chcą wrócić, chcą dalej pomóc, bo nie zrobili tego wszystkiego co zakładali, zrobili bardzo dużo, ale chcą wrócić, chcą działać, bo jest wiele do zrobienia - mówi Natalia Bączkowska z OSP Stara Łubianka.
W tym konkretnym domu cały parter. Tylko nie wiadomo, kiedy będzie to możliwe.
- Martwią się o przyszłość, z tego względu, że nie wiedzą co zrobi mróz przy tych ścianach. Czy poczyni dalsze szkody, czy będzie łagodnie - mówi Andrzej Bajer z OSP Stara Łubianka.
Druhowie wrócili przybici. Przez dwa miesiące po powodzi niewiele się w Głuchołazach zmieniło...