A więc jednak są potrzebne. Szkoły zawodowe i branżowe przez lata spychane na margines w dyskusji o kształcie polskiej edukacji, wracają w chwale jako remedium na brak specjalistów.
Wiceminister edukacji Henryk Kiepura, który dzisiaj odwiedził powiat czarnkowsko-trzcianecki, zapewnia, że i rząd, i ministerstwo zdają sobie sprawę, że właśnie w szkolnictwie zawodowym potrzeba zmian, które umożliwią przygotowanie absolwentów do zdobycia umiejętności pożądanych przez dynamicznie zmieniającą się otoczenie gospodarcze.
- To jest ogromne wyzwanie, właśnie przed edukacją zawodową, ponieważ technologie tak szybko się zmieniają, że system szkolnictwa zawodowego ze względu na infrastrukturę, nie jest w stanie tak szybko reagować. Tu musi być zgodność działan ministerstwa, rządu i nas, samorządowców, żeby szkoły do tego przygotować - mówi Grzegorz Bogacz, starosta powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego.
A to oznacza nie tylko kształcenie uczniów na kierunkach teraz deficytowych, ale przewidywanie, jakie będą potrzeby rynku pracy za kilka lat.
- W tym roku od września ruszyły dwa nowe kierunki tj. technik elektromobilności, wychodząc na przeciw rozwijającemu się rynkowi samochodów elektrycznych. Myślę, że ten kierunek powinien zostać wprowadzony nawet dwa, trzy lata wcześniej, bo w technikum to jest cykl pięcioletni, więc pierwsi absolwenci wyjdą za 4,5 roku, natomiast ten rynek rozwija się bardzo dynamicznie. I drugi zawód technik usług komunalnych - mówi Henryk Kiepura, wiceminister edukacji.
Czyli specjalista od recyklingu. Gospodarka obrotu odpadami będzie cały czas się rozwijała, a to oznacza, że wzrośnie zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie. Obszarem gospodarki, który także będzie wymagał nowych kompetencji od absolwentów szkół ponadpodstawowych jest szerokorozumiana branża IT.