Sałatka, karp, uszka czy makowiec. To tylko część potraw, które gościły na naszych świątecznych stołach. Większości z tego co przygotowujemy rokrocznie na święta i tak nie jesteśmy w stanie przejeść.
- My tak kupujemy, żeby nie wyrzucać, jak robią to niektórzy, że na drugi dzień leży na śmietniku.
- Nie da się tak zrobić, żeby choć trochę nie wyrzucić. W naszym przypadku jest to, że jest pies, który lubi mięso i kiełbasy, więc możemy mu to dać, ale generalnie my jako Polacy dużo wyrzucamy - mówią pilanie.
Zdecydowanie za dużo. Zgodnie z wyliczeniami Banków Żywności, każdego roku w Polsce marnuje się prawie 5 mln ton jedzenia. Najprostszy sposób na uratowanie nadwyżki żywności to jej zamrożenie. Mięso i wędliny można mrozić nawet przez pół roku. To co się da można też włożyć do słoików i poddać pasteryzacji. Resztą można się podzielić. Potrawy możemy rozdać rodzinie i przyjaciołom lub zabrać do pracy. Jedzenie możemy zanieść do także lodówek społecznych czy jadłodzielni.
Specjalna lodówka stoi przed Kościołem Zielonoświątkowym przy Okrzei w Pile. Zabrać z niej jedzenie może każdy, kto tylko potrzebuje takiej pomocy.