20 kilometrów marszu z pełnym ekwipunkiem, nauka obsługi broni, bieg pod “Górki płaczu” a także noc spędzona w schronie. To tylko niektóre atrakcje jakie czekały na uczniów pierwszej klasy przygotowania wojskowego z Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Wałczu.
Dla uczniów klas o profilu przygotowania wojskowego taka noc survivalowa odbywa się raz w roku. W Skansenie Fortyfikacyjnym “Cegielnia”, 27-osobowa grupa pierwszoklasistów mogła po raz pierwszy w życiu zobaczyć, jak wygląda życie żołnierza w warunkach bojowych. Zanim kadeci dostali przysłowiowy wycisk przy bieganiu na górkach musieli się zakwaterować. Potem przystąpili do zajęć teoretycznych i praktycznych. W specjalnie przygotowanych punktach uczyli się budowy broni palnej oraz jej poprawnej obsługi.
W kolejnym punkcie szkolili się jak prawidłowo robić węzły. Ta umiejętność niezbędna jest podczas budowy schronienia w warunkach polowych. Nie zabrakło również nauki obrony przed bronią masowego rażenia. W tym przypadku niezbędna jest umiejętność posługiwania się maską przeciwgazową. Kluczowa na polu walki jest prawidłowa orientacja w terenie. Dlatego uczniowie poznawali podstawy topografii. Między innymi uczyli się za pomocą busoli jak wyznaczać azymut, czyli kąt zawarty między północą, a kierunkiem marszu.
Nauka zagadnień wojskowych to był główny cel nocy survivalowej. Bardzo ważną sprawą była także integracja. Uczniowie podczas zajęć wzajemnie sobie pomagali, wykonując wspólnie zadania. Natomiast kadeci ze starszych klas chętnie dzielili się swoją wiedzą.
- Najważniejsze jest to, że chcą i że starają się o to, żeby było dobrze. A nie ukrywam, że ja jak przychodziłem do tej szkoły miałem podobne umiejętności. A w zasadzie ich brak - mówi Jakub Krawczyk, uczeń IV klasy.
Po zajęciach teoretycznych i praktycznych przyszła kolej na to, co u wielu wzbudzało niepokój, czyli “górki płaczu”. Położenie skansenu fortyfikacyjnego wokół wzniesień sprzyja sprawdzeniu wytrzymałości i sprawności kadetów.
- Obóz jest dla nich bardzo ważny, dlatego że będą wiedzieli już teraz czy na pewno chcą być w tych klasach, czy oni na pewno chcą się w tym realizować i czy na pewno jest to dla nich - powiedział Mateusz Bąk, nauczyciel.
Noc przetrwali wszyscy. Cała dwudziestka siódemka. W piątkowy poranek zmęczeni, ale zadowoleni pierwszoklasiści powrócili do szkoły.
Komentarze