Mam dość słuchania tego, że pracownicy powinni być wdzięczni, za to, że dostają pracę - mówiła w Pile Magdalena Biejat. Kandydatka Lewicy na prezydenta Polski spotkała się w niedzielę z mieszkańcami na Placu Konstytucji 3 Maja.
- Pracodawcy nie uprawiają działalności charytatywnej. Pensja, którą wypłacają pracownikom nie jest prezentem. Powinna być godną zapłata za wykonaną pracę. Za pracę, bez której przedsiębiorstwa nie mogłyby funkcjonować i czas najwyższy, aby nasi liberalni koledzy to zrozumieli. Ja nie zgodzę się nigdy na to, aby traktować pracowników jak ludzi gorszego sortu, jak obywateli, którym mniej się należy, jak ludzi, którym trzeba ciągle dokładać obciążenia, aby ulżyć najbogatszym - mówiła kandydatka Lewicy na prezydenta.
Magdalena Biejat odniosła się także do słów Adama Szejnfelda, senatora Koalicji Obywatelskiej, który powiedział, że 30 mln obywateli nie może być utrzymywanych przez 2 mln przedsiębiorców. Wszystko to w kontekście uchwalonej niedawno przez Sejm i Senat obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. - Zapomniał w ten sposób i obraził 15, a nawet 17 mln pracowników etatowych, którzy codziennie ciężko pracują, aby utrzymać swoje rodziny i wypracować PKB naszego kraju zupełnie tak samo jak przedsiębiorcy - powiedziała.
Kandydatka Lewicy na prezydenta swoje wystąpienia poświęciła także piątce dla zwierząt. To program składający się z pięciu propozycji: zakazu chowu klatkowego, zakaz hodowli zwierząt na futra, trzymania zwierząt na uwięzi, dopłaty dla rolników, którzy przekują ziemię pod rozwój dzikiej przyrody oraz kontrola nad jednoosobowymi polowaniami. Kandydatka Lewicy zachęcała, aby w pierwszej turze wyborów głosować sercem, a nie kierować się wyborem mniejszego zła.
Komentarze